środa, 3 lutego 2016

Maszyna do szycia Omega - Łucznik.

Witajcie!
Praca, uczelnia i w wolnych chwilach "zabawa" w poszukiwacza skarbów w internecie. W ten sposób trafiłem na kolejny przedmiot warty uwagi. Telefon, wycieczka do Tczewa i zakup od miłego Pana maszyny Omega. 


Jak ze starociami bywa, przybrudzona, przykurzona, gdzieś jakaś pajęczyna.
Oczyszczona, przesmarowana, sprawna. 


Brak daty produkcji, ale zdobienia podobne do Singera z produkcji przedwojennej... Z resztą, cała maszyna jest przez niektórych uznana za kopię Singera, choć akurat Omega, to produkcja polska. Na maszynie MADE IN POLAND oraz tabliczka znamionowa zakładów Łucznik.


  Zakłady Metalowe Łucznik to fabryka, która swoją historią sięga 1925 roku, jednak maszyny do szycia w jej ofercie pojawiły się dopiero w roku 1948 i choć pierwotnie były to maszyny na potrzeby przemysłu odzieżowego, kilka lat później pojawiły się również modele do użytku domowego.
Zwięzły tekst spróbuję nadrobić bogatą galerią do tego posta ;)








poniedziałek, 18 stycznia 2016

Radio TO-R Mars 141

Prawie 40 dni czekania, wyglądałem kuriera niczym dziecko pierwszej gwiazdki w Wigilię. Przyszła paczka, rozpakowana, odstana i sprawdzona. Z przyjemnością mogę zaprezentować długo wyczekiwane radio, które przywędrowało do mnie z Danii - TO-R Mars 141.


O samym radiu wiem niewiele, niewiele też udało mi się znaleźć w internecie, ale może za słabo poszukiwałem...
   Co do jego historii może troszkę więcej uda mi się napisać.
Radio pochodzi ze zbiorów pana Henrika S. Kristensen'a. Pan ten przez wiele lat zbierał zabytki techniki w postaci telewizorów, odbiorników radiowych, wszelkich sprzętów grających, których zgromadził ogromną ilość. Po śmierci zarządzający majątkiem wyprzedają go stopniowo z racji braku spadkobierców. W taki właśnie sposób radio wyruszyło w podróż do nowego właściciela, którym się stałem.



Sprzęt po rozpakowaniu dzielnie postał u mnie przez kilka dni, by spokojnie mógł się ogrzać i odparować. Jednak po tych paru dniach musiałem sprawdzić, czy uda się go uruchomić. Gaśnica pod ręką, wtyczka w przedłużaczu i... działa. Radio uruchomiło się po chwili rozgrzewania, z głośników dał się słyszeć szum. Bardzo miła niespodzianka, wszak radio wyprodukowano zgodnie z kartką w 1941 roku :) 

 
Oczywiście ten antyk wymaga jeszcze odrobiny pracy, konserwacji, wyczyszczenia wnętrza, ale wszystko w swoim czasie nastąpi.





Zapraszam do śledzenia mojego bloga i czytania kolejnych wpisów :)


Bagnet jugosłowiański do karabinu Mauser.

Hej :)
Przedstawiam Wam dzisiaj, kolejny ostry przedmiot z kolekcji - jugosłowiański bagnet do karabinu Mauser.


Model z roku 1924 w krótkiej wersji, która ma 38cm długości. Bagnet wzorowany na modelu belgijskim, posiadający rękojeść taką samą jak modele średniej długości. Dla osób niewprawionych będzie przypominał typowe niemieckie bagnety, właśnie do karabinu Mauser 98k.


Różni go jednak zarówno skośna rękojeść jak i pierścień na jelcu, który otacza lufę po założeniu na broń.
W półkolu napis wokół liczby 44. Pomimo czasem spotykanej opinii, że jest to data produkcji, stanowi to oznaczenie zakładu produkcyjnego, a sam bagnet najprawdopodobniej powstał w latach 1948 - 1956 i był przeznaczony na eksport.


Mój egzemplarz jest w stanie magazynowym (nieużywanym), zgodne numery na pochwie i na jelcu, posiada żabkę skórzaną - kopię wykonaną zgodnie z oryginałem.

niedziela, 17 stycznia 2016

Rama do gofrownicy żeliwnej.

Witajcie! 
Po świątecznej przerwie startujemy z nowymi postami. W pierwszej kolejności wrzucam obiecane zdjęcia ramy, na której układana była, opisana wcześniej, stara, żeliwna gofrownica. Rama czeka na renowację, póki co, zabezpieczona, leży sobie w cieplutkim pomieszczeniu, więc o jej stan nie muszę się obawiać :)

 



Zapraszam, do odwiedzin, gwarantuję, że już wkrótce nowe wpisy, nowe przedmioty i może jakieś ciekawostki :)

niedziela, 20 grudnia 2015

Gofrownica żeliwna.




A o to coś co zdobi blat w mojej kuchni :)


Gofrownica.
Stara, żeliwna przodkini naszych współczesnych elektrycznych sprzętów. Stosowana była na tzw. westfalkach lub piecach. Ich wiek jest różny, spotkałem się z datami od około 1880 roku. Niemieckie posiadały różne numery od 0 - 2, niestety nie wiem czym się różniły. Może Wy mi podpowiecie, a może jeszcze wiedza przyjdzie z wiekiem i rozwijaniem pasji ratowania starych przedmiotów od zapomnienia.
Ten konkretny eksponat wpadł mi w ręce niedaleko Trójmiasta od pewnej osoby, która kiedyś zbierała starocie, ale z jakiegoś powodu postanowiła pozbyć się swojej kolekcji. Niestety nie zrobiłem zdjęć (jeszcze wtedy blog nie był nawet w planie) stanu w jakim kupiłem moją gofrownicę. Warstwa sadzy wydawała się nie do zdarcia. Przez kilka następnych dni (z przerwami na spanie, jedzenie i pracę) szlifowałem ją szczotkami mosiężnymi z pomocą brutalnych środków jakimi były dwie wiertarki, używane na zmianę, by się nie zagrzały przy upalnej sierpniowej pogodzie. Potem mycie szczoteczkami (płyn do naczyń okazał się doskonały nie tylko do mycia patelni), natłuszczanie i gotowe!
 

Gofrownica waży mniej więcej 3,8kg, a jej wymiary, to około 21,5-22cm średnicy, nie licząc zawiasu i zaczepów do ramy.
Ciekawostką jest tekst na niej, a dokładniej przepis na gofry:


Najprościej tłumacząc:
- 1kg mąki,
- 2 i 1/4 litra mleka,
- 6 - 8 jajek,
- 875gr masła
- 1 łyżka drożdży

Jak będę miał okazję to wrzucę zdjęcia uchwytu na którym umieszczało się gofrownicę w trakcie pieczenia :)