A o to coś co zdobi blat w mojej kuchni :)
Gofrownica.
Stara, żeliwna przodkini naszych współczesnych elektrycznych sprzętów. Stosowana była na tzw. westfalkach lub piecach. Ich wiek jest różny, spotkałem się z datami od około 1880 roku. Niemieckie posiadały różne numery od 0 - 2, niestety nie wiem czym się różniły. Może Wy mi podpowiecie, a może jeszcze wiedza przyjdzie z wiekiem i rozwijaniem pasji ratowania starych przedmiotów od zapomnienia.
Ten konkretny eksponat wpadł mi w ręce niedaleko Trójmiasta od pewnej osoby, która kiedyś zbierała starocie, ale z jakiegoś powodu postanowiła pozbyć się swojej kolekcji. Niestety nie zrobiłem zdjęć (jeszcze wtedy blog nie był nawet w planie) stanu w jakim kupiłem moją gofrownicę. Warstwa sadzy wydawała się nie do zdarcia. Przez kilka następnych dni (z przerwami na spanie, jedzenie i pracę) szlifowałem ją szczotkami mosiężnymi z pomocą brutalnych środków jakimi były dwie wiertarki, używane na zmianę, by się nie zagrzały przy upalnej sierpniowej pogodzie. Potem mycie szczoteczkami (płyn do naczyń okazał się doskonały nie tylko do mycia patelni), natłuszczanie i gotowe!
Gofrownica waży mniej więcej 3,8kg, a jej wymiary, to około 21,5-22cm średnicy, nie licząc zawiasu i zaczepów do ramy.
Ciekawostką jest tekst na niej, a dokładniej przepis na gofry:
Najprościej tłumacząc:
- 1kg mąki,
- 2 i 1/4 litra mleka,
- 6 - 8 jajek,
- 875gr masła
- 1 łyżka drożdży
Jak będę miał okazję to wrzucę zdjęcia uchwytu na którym umieszczało się gofrownicę w trakcie pieczenia :)
